Gran Canaria- północny-wschód
Północna Gran Canaria to zupełnie inne krajobrazy niż na południu. Jest znacznie bardziej zielono, prócz palm, kaktusów i różnych innych sukulentów, rosną też kanaryjskie sosny, eukaliptusy, a miejscami nawet coś w rodzaju trawy. Na niewielkich tarasowych polach uprawia się rośliny użytkowe.
W części północno-wschodniej znajduje się sporo ładnych wiosek i miast. My wycieczkę zaczęliśmy od największego krateru na wyspie czyli Caldera de Bandama o średnicy ponad 1000 m i głębokości ponad 200 m. Na dnie kaldery stoi niewielka biała zagroda. Mimo że wulkan jest wygasły, by do niej zejść, potrzebne jest specjalne pozwolenie.
Następnie pojechaliśmy do Jardin de Canario czyli największego ogrodu botanicznego na Wyspach Kanaryjskich. Ogród powstał ponad 60 lat temu na stromych zboczach Wąwozu Guinguada. Posadzono w nim rośliny, które można na wyspach spotkać w naturze: gigantyczne kaktusy, palmy, sosny. Są też niewielkie jeziorka, malownicze zakątki, tajemnicze groty itd. Bardzo fajne miejsce! Mnóstwo zabawy i wygłupów, zwłaszcza że każdej rośliny można dotknąć, ale z pewnością nie w przypadku każdej jest to wskazane.
Potem ruszyliśmy w góry, naszym celem było słynne miasteczko Teror, ale zatrzymaliśmy się w uroczej małej miejscowości Santa Brigida. Dobrze zrobiliśmy, bo ta ostatnia, choć zupełnie nieznana, okazała się zachwycająca. Kolorowe kanaryjskie domy, ładny kościół i przepiękny widok na dolinę, to jej największe atuty.
W końcu dotarliśmy drogą o stu zakrętach do Teroru. Lokomotiv konieczny! Teror to miasteczko jak z widokówki, z pewnością jest ono kwintesencją kanaryjskiej architektury. Niewielka starówka skupiona jest przed Bazyliką Matki Boskiej Sosnowej, która jest dla Kanaryjczyków tym, czym dla Polaków Częstochowa. 8 września 1481 roku Matka Boska ukazała się ośmiu pasterzom. Po jej zniknięciu pasterze zobaczyli sosnę, a w niej figurkę Maryji. By upamiętnić tamte wydarzenia wybudowano bazylikę, najstarsza jej część pochodzi z XV wieku. Miasteczko jest urocze i przepięknie położone.
Na końcu zatrzymaliśmy się na chwilę w Arucas. Piękna, gotycka katedra, prawda? Nic bardziej mylącego, katedra pochodzi z polowy XX wieku. W sumie nie mialabym nic przeciw temu, żeby kościoły wciąż budowano w tym stylu. Architektura współczesna do mnie nie przemawia.
Wszędzie gdzie jedziemy, zadziwia mnie jedno. Gdzie są ludzie? Właściwie jest prawie pusto, co widać na zdjęciach. Mieszkańcy wysp na pewno akurat pracują, ale gdzie są przyjezdni? Czy wszyscy turyści przylatują tu tylko po to by leżeć na plaży i taplać się w basenie? Gran Canaria naprawdę ma do zaoferowania znacznie więcej niż słońce i ,jak dla mnie wcale nie powalające na kolana, plaże.